W niedziele czasami zapowiada się nudny dzień.Byłam na 9.00 w kościele,potem w południe zjadłam obiad.Po południu pojechałam z rodzicami do dziadka leżącego w szpitalu na oddziale ortopedyczno-urazowym.Później pojechaliśmy do Centrum handlowego i kupiliśmy duży parasol i basen dla Kacpra:)Wstąpiliśmy jeszcze do biedronki pooglądać stoły wiklinowe i kupiliśmy dwie rolety,bo były w promocji heh.Wracając wstąpiliśmy do rodzinki ,by odebrać stamtąd naszą babcię,która była odwiedzić siostrę.Troche się zasiedzieliśmy,ale musieliśmy szybko wracać.Wieczorkiem siadłam na kompa i czekałam aby polkikać sobie z Dziubkiem.Niestety pokłóciliśmy się praktycznie o głupstwo.Pisaliśmy tak do pierwszej w nocy.Potem do godziny trzeciej nie mogłam zasnąć.
W poniedziałek cały czas chodziłam struta,nie miałam ochoty na nic,nie chciało mi się jeść,w pokoju zostawiłam niepościelone łóżko.Chciałam sobie poprawić nastrój,więc postanowiłam odwiedzić koleżankę,ale niestety nie było jej w domu;/Nadal cały dzień chodziłam struta.Wioeczorem na gg nadal nie mogłam się z nim dogadac,ale dopiero o godzinie 0.00 nawzajem się przeproslilśmy.Mam nadzieję,że zawsze będziemy żyć w zgodzie
niedziela, 29 czerwca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz